Biblionerzy Blog

Biblia w codziennym życiu człowieka

Dwie czarne Madonny


Praca w obcym kraju i obcej kulturze jest bardzo dynamiczna. Wiedza jaką pozyskaliśmy, jest poddawana zderzeniu z rzeczywistością. To co działało kiedyś, dziś może być przestarzałe. W szczególnym stopniu dotyczy to pracy misjonarza. Początki bywają trudne, ale życie uczy elastyczności w głoszeniu Ewangelii.


Staż misyjny w Afryce

Przed wyjazdem do Zairu (dzisiaj Demokratyczna Republika Konga) na OTP (ang. Overseas Training Program) spędziłem rok czasu w Belgii. Byłem po drugim roku filozofii i zostałem posłany na misyjny staż do Afryki. Czułem się jak jeden z tych siedemdziesięciu dwóch uczniów w Ewangelii (por. Łk 10, 1-12), których Jezus wysyła jeszcze przed ostatecznym rozesłaniem dwunastu.

Byłem seminarzystą i miałem przed sobą do odkrycia dwa nowe, nieznane mi do tej pory światy. Afrykę znałem tylko z telewizji i z opowieści misjonarzy. Po raz pierwszy z PRL-u wyjechałem także na Zachód. Żeby głosić Ewangelię, misjonarz musi stopniowo wchodzić w kulturę ludu, do którego został posłany.

Przed wyjazdem na misje zamieszkałem w Belgii u ojców białych. Dzisiaj nazywamy ich misjonarzami Afryki. W kaplicy wisiał obraz Matki Bożej Królowej Afryki. Przed wyjazdem do Zairu otrzymałem od nich jeden taki obrazek na drogę i włożyłem go do brewiarza. Od tej pory towarzyszyły mi w moich misyjnych podróżach dwie Czarne Madonny.

Parafia w Botswanie, parafia w Zambii

Był październik, miesiąc różańca świętego. Od połowy 2001 r. byłem na parafii pod wezwaniem św. Augustyna w Maun w delcie Okawango w Botswanie. Pierwszego dnia modliliśmy się na różańcu przed obrazem Notre-Dame d’Afrique, który postawiłem przed ołtarzem. Następnego dnia kilka kobiet przyszło wcześniej do kościoła i ustawiły na ołtarzu figurkę Matki Bożej Fatimskiej. – Ojcze, proszę niczego nie zmieniać – usłyszałem stanowczy głos jednej z kobiet.

Dziesięć lat później znalazłem się na parafii pod wezwaniem Świętej Rodziny w Lindzie, na obrzeżach Lusaki, stolicy Zambii. Na ścianie wisiał stary krzyż. Podniosłem do góry i zobaczyłem na krucyfiksie naklejkę z napisem “Made in Ireland”. Chciałem go wymienić na afrykański. Chrystus w Afryce musi mieć afrykańskie rysy. Tak uczyli mnie w seminarium. Tu po raz drugi usłyszałem od Afrykanów, że Jezus był biały i nikomu to nie przeszkadza.

Trzeba więcej słuchać niż mówić

Mieszkając w Belgii u ojców białych, uważałem siebie za szczęściarza. Będąc tylko klerykiem, niemal każdego dnia jadałem po porannej mszy świętej śniadanie z biskupami z Afryki, którzy byli przejazdem w Brukseli i zatrzymywali się u ojców białych. Bywał tu częstym gościem także jeden z pierwszych afrykańskich teologów, ks. Vincentt Mulago (1924-2012) z katolickiego uniwersytetu w Kinszasie. Przysłuchiwałem się rozmowom i próbowałem zrozumieć, co znaczyło, że Kościół w Afryce musi mieć afrykańskie oblicze.

Misjonarz musi być bardzo ostrożny w przekazywaniu trudnych prawd wiary bez uwzględniania kulturowego kontekstu.

Matteo Ricci, włoski jezuita i jeden z najważniejszych misjonarzy w historii Chin, zdawał sobie sprawę, że powodzenie jego misji będzie zależało od poznania i zrozumienia chińskiej kultury. Nie ma innej drogi. Przyszłemu misjonarzowi nie wystarczy tylko zwykłe teologiczne wykształcenie.

Czas nie zatrzymuje się w miejscu. Święcenia kapłańskie lub śluby zakonne w zgromadzeniu misyjnym nie uczynią z werbisty automatycznie misjonarza raz na zawsze. Dzisiaj świat jest inny od tego, który był wtedy, kiedy wstępowałem do werbistów. Jest inny od tego, kiedy pisałem pracę magisterską o obrzędach pogrzebowych u ludu Jansi w Zairze.

W Maun nie zamieniłem figurki Matki Bożej z Fatimy na obraz Notre-Dame d’Afrique. W Lindzie nie powiesiłem krzyża z krucyfiksem o afrykańskich rysach, jaki miałem zamiar kupić w Malawi u ojców białych. Współpraca z łaską Bożą wyrabia u misjonarza cnotę cierpliwości.

Po powrocie z OTP pod zdjęciem z afrykankami tańczącymi w afrykańskich strojach podczas mszy świętej, jaki powiesiłem na drzwiach mojej zakonnej celi, napisałem: “Ciemnoskóra jestem i piękna, córki jerozolimskie” (por. PnP 1, 5). Święty Ambroży w “O misteriach” ten werset tłumaczy w następujący sposób: “Przyciemniony jest Kościół z powodu słabości ludzkiej natury, piękny dzięki łasce. Przyciemniony, bo składa się z grzeszników, piękny przez sakrament wiary.” W Lindzie obraz Notre-Dame d’Afrique schowałem za szafę.

O autorze

ks. Jacek Gniadek SVD

Jestem misjonarzem werbistą. Aktualnie mieszkam i pracuję w Warszawie. Wcześniej na misjach byłem w Kongo, Botswanie, Liberii i Zambii. Piszę o misjach i ekonomii. Nie dzielę człowieka na homo oeconomicus i homo religiosous. Łączę to, co inni dzielą. Jedni w ekonomii, a drudzy w teologii.