Nie dzielę ludzi na biednych i bogatych
Skąd bierze się bieda? Skąd bierze się bogactwo? Czy podczas głoszenia Słowa Bożego należy inaczej rozmawiać z bogatym i biednym? Nie znam nikogo kto chce być biednym, dlaczego więc tak wielu mieszkańców Afryki żyje na bardzo niskim poziomie?
Krajobraz Zambii
Gdy po raz pierwszy przyjechałem do parafii Świętej Rodziny w Lindzie i wszedłem do środka kościoła, gdzie miałem być proboszczem, nad tabernakulum zobaczyłem obraz, który przedstawiał Maryję, Józefa i Jezusa siedzących pod drzewem. Wyglądali na zadowolonych. Nie pasowało mi to do otoczenia.
Linda to dzielnica na obrzeżach Lusaki, stolicy Zambii. Większość ludzi mieszka tu w “kombonis”. To rodzaj nieformalnego, gęsto zaludnionego osiedla mieszkaniowego dla ludzi z niskimi dochodami. Jadąc główną ulicą, przebijałem się przez tłum ludzi krzyczących wokół straganów, a wszędzie unosił się kurz. Po drodze widziałem domy zbudowane z szarych pustaków i przykryte nierówno blachą falistą.
– Mam propozycję, by obecny obraz w kościele zamienić na obraz przedstawiający Świętą Rodzinę uciekającą do Egiptu – powiedziałem na pierwszej radzie parafialnej. Dzisiaj dużo Afrykanów emigruje do Europy w poszukiwaniu lepszego życia. Z Afryki można uciec jeszcze w inny sposób. Można ją zmienić własną pracą. Pomysł został kupiony. Pomogło jeszcze to, że Egipt jest w Afryce.
Działanie prowadzi do bogactwa
Sielankowy obraz wprowadza w beztroski nastrój, który nie skłania do działania. Człowiek zaczyna działać, kiedy pojawia się w nim pragnienie zastąpienia mniej zadowalającego stanu rzeczy stanem bardziej zadowalającym. Motywacją do działania jest stan dyskomfortu. Nowy obraz nad tabernakulum miał nam nieustannie przypominać, że świat można zmienić.
– Czy pracujesz z biednymi? – zapytał mnie wizytator generalny, który przyjechał do Lindy z wizytą z Rzymu. U werbistów na świecie dominuje preferencyjna opcja na rzecz ubogich. – Koncentrując się na biednych, nie zauważymy, że będziemy marginalizować resztę – zastanawiam się po cichu.
Wizytatorowi odpowiedziałem, że nie pracuję z biednymi, ponieważ nie jestem pracownikiem socjalnym. Na parafii są różni ludzie. Misjonarz musi być dla wszystkich i nie ma żadnych szczególnych preferencji. Werbista nie jedzie do Afryki, by pomagać biednym, ale po to, by głosić Słowo Boże.
Nie dzielę ludzi na biednych i bogatych. Słońce wschodzi nad złymi i nad dobrymi (por. Mt 5, 43-48). Nie mogłem wyjść pierwszego dnia w Lindzie i powiedzieć z ambony, aby nic w swoim życiu nie zmieniali, ponieważ nie będą już biednymi, a ja przyjechałem do pracy z biednymi. Nie mogłem tak powiedzieć, ponieważ nigdy w życiu nie spotkałem nikogo, kto chciałby być biedny.
Potencjał Afryki
Wszystko zależy od postrzegania świata i drugiego człowieka. Każdemu Bóg dał talent, który musi powoli odkrywać i rozwijać, aby wziąć później swoje życie we własne ręce. Afrykanie w niczym nie różnią się od reszty świata. Mają w sobie drzemiący ogromny potencjał. Należy go tylko odkryć.
– Myślałem, że w kościele katolickim pracujecie tylko z biednymi – zapytał mnie zambijski przedsiębiorca w przerwie konferencji, na której mówiłem o szkole austriackiej ekonomii i personalizmie ekonomicznym. Warsztaty dla przedsiębiorców w Lusace organizował Chansi Chanda, były pastor, który pisze dzisiaj książki o przedsiębiorczości i prowadzi audycje w radiu o wolnej przedsiębiorczości.
Historia Kościoła ma długą listę ludzi, którzy wpisali się w poczet świętych, poświęcając swoje życie ludziom z marginesu. Zawsze będą sytuacje materialnej potrzeby, w których konieczna jest pomoc w duchu konkretnej, heroicznej miłości bliźniego.
Kościół ma nie tylko św. Franciszka. W tym samym czasie we Włoszech żył inny święty, który też był synem bogatego kupca. W przeciwieństwie do Biedaczyny z Asyżu, św. Homobonus z Cremony pomnożył otrzymane bogactwo od ojca i pomagał biednym za swoje pieniądze. Warto czytać życiorysy świętych.
O autorze
ks. Jacek Gniadek SVD
Jestem misjonarzem werbistą. Aktualnie mieszkam i pracuję w Warszawie. Wcześniej na misjach byłem w Kongo, Botswanie, Liberii i Zambii. Piszę o misjach i ekonomii. Nie dzielę człowieka na homo oeconomicus i homo religiosous. Łączę to, co inni dzielą. Jedni w ekonomii, a drudzy w teologii.