Idee mają swoje konsekwencje
Pomaganie biednym, pomaganie przedsiębiorcom, dotowanie szkół i przedszkoli, nieodpłatna służba zdrowia, bezpłatna edukacja - państwo opiekuńcze na pierwszy rzut oka wydaje się kuszące. Co jednak jeśli przyjrzymy się bliżej?
Kto nie ryzykuje…
Żyjemy w świecie, w którym z codziennego życia wykreśliliśmy słowo ryzyko i niepewność. Większość w naszym zachodnim kręgu kulturowym opowiada się za społeczną gospodarką rynkową. W rzeczywistości chodzi o państwo opiekuńcze, które za cel stawia sobie ochronę obywateli przed ryzykiem wiążącymi się z funkcjonowaniem gospodarki rynkowej.
Rzeczywistości nie da się jednak oszukać. Przyszłości nie można zaprojektować przy biurku. Niepewność jest zawarta w każdym myśleniu o działaniu. Gdyby człowiek znał przyszłość, nie musiałby wybierać i w konsekwencji działać. Takiego świata nie ma.
Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny
(Mt 25,13)
Bezpieczeństwo w zamian za wolność
Szczególne znaczenie w życiu ekonomicznym odgrywa czas. Każde działanie jest poprzedzone przyczyną i nakierowane na zmiany, które odbywają się w czasowym porządku. Ludzkie działanie jest wpisane w linearną koncepcją czasu. Wszystko zaczyna się od momentu stworzenia i kończy się wezwaniem Jezusa: “Zaiste przyjdę niebawem” (Ap 22, 20).
Pod pozorem zabezpieczenia się na przyszłość, Zachód wprowadził w życie idę państwa opiekuńczego, które przy pomocy polityki fiskalnej chce ingerować w każdy niemal aspekt naszego życia. Taki system ekonomiczny ogranicza ludziom swobodne działanie. Jest zły, ponieważ uniemożliwia człowiekowi dążenie do odkrytych przez niego celów z użyciem dostępnych mu środków w ramach, jakie wyznacza prawo do własności prywatnej.
Dotacje, nie dziękuję
Wyeliminowanie pojęcia ryzyka i niepewności sprawia, że w państwie opiekuńczym nie pojawia się przedsiębiorca z prawdziwego zdarzenia. Przedsiębiorczość i innowacyjność jest dodatkowo stłamszona przez państwowe dotacje. Biorą je przedsiębiorcy, którzy sami nie potrafiliby poradzić sobie na rynku z konkurencją poprzez dostarczanie dobrych towarów lub usług.
Dotacje dla przedsiębiorców to nie tylko błędna alokacja środków realizowana przez urzędników, ale także uzależnienie od państwa. Żyjemy w świecie, w którym działalność charytatywna została de facto przejęta przez państwo. Raporty o działalności charytatywnej Kościoła katolickiego pokazują, że ponad połowa środków przekazana kościelnym organizacjom pochodziła ze źródeł administracji samorządowej i rządowej. Biorąc państwowe dotacje, Kościół przyczynia się do ugruntowania idei państwa opiekuńczego i tym samym marginalizuje przedsiębiorców, których nie potrzebuje jako potencjalnych darczyńców.
Coraz częściej zakony prowadzą działalność charytatywną, która jest finansowana ze środków państwowych. Zamyka to ludzi Kościoła na współpracą z Bożą Opatrznością i szukania środków u prywatnych darczyńców. Pomoc charytatywna w takich warunkach przestaje być dobroczynnością, a staje się pomocą socjalną. Biorąc pieniądze z budżetu państwa szkoły katolickie muszą realizować narzucone przez ministerstwo edukacji programy. To nie pozwala im na szukanie nowych edukacyjnych i duszpasterskich rozwiązań na potrzeby danego czasu.
Państwo się tym zajmie
Święty Jan Paweł II w Polsce jest kochany, ale nie jest wystarczająco słuchany. Polski papież był i pozostaje największym krytykiem idei państwa opiekuńczego w Kościele. Warto wracać do lektury jego encykliki “Centesimus annus”, w której pisał:
Interweniując bezpośrednio i pozbawiając społeczeństwo odpowiedzialności, państwo opiekuńcze powoduje utratę ludzkich energii i przesadny wzrost publicznych struktur, w których — przy ogromnych kosztach — raczej dominuje logika biurokratyczna, aniżeli troska o to, by służyć korzystającym z nich ludziom.
Jan Paweł II, encyklika Centesimus annus
Dzisiaj Europa przeżywa kryzys migracyjny. Jest on w dużej mierze sztuczny. Zasiłki dla migrantów i pomoc socjalna dla ich rodzin przyciąga imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu, którzy przy zachowaniu wolnorynkowych reguł może nigdy nie zaryzykowaliby na przyjazd do Europy do pracy. Milton Friedman kiedyś trafnie powiedział: “Albo państwo opiekuńcze, albo otwarte granice, tych dwóch rzeczy na raz, nie można mieć”. Idee mają swoje konsekwencje.
O autorze
ks. Jacek Gniadek SVD
Jestem misjonarzem werbistą. Aktualnie mieszkam i pracuję w Warszawie. Wcześniej na misjach byłem w Kongo, Botswanie, Liberii i Zambii. Piszę o misjach i ekonomii. Nie dzielę człowieka na homo oeconomicus i homo religiosous. Łączę to, co inni dzielą. Jedni w ekonomii, a drudzy w teologii.